Podróżnik Piotr Śliwiński w dniu 18-go maja o godz. 7:40 zdobył najwyższy szczyt
Spitsbergenu – Newtontoppen. W ten sposób został pierwszym Polakiem, który
zdobył ten szczyt na nartach i samotnie.
Podczas miesięcznej wyprawy przez Arktykę
i po pokonaniu trasy liczącej około 250 km miał liczne przygody. Podróżnik zabrał ze
sobą podwójne sanie o łącznej wadze 125 kg, które pomagał sobie ciągnąć
wykorzystując siłę wiatru i technikę snowgliding.
Początek wyprawy miał miejsce w miejscowości Longyearbyen w dniu 1 maja 2024 r.
Oprócz spotkania stada reniferów w pierwszych dniach wyprawy, to przez 3 tygodnie nie
było żadnych śladów życia ani ludzi, ani zwierząt. Jedynie białe połacie śniegu i przebijające
się zarysy zasp śniegowych oraz innych szczytów i krajobrazów lodowców.
Była to samotna
ekspedycja i pokonanie kolejny raz granic wytrzymałości, wykorzystując do tego
innowacyjną technikę snowgliding. Jest to metoda poruszania się po śniegu, która łączy w
sobie elementy narciarstwa i paralotniarstwa. Piotr jest entuzjastą tego sportu. Intensywnie
przygotowywał się z grupą Prowing w Bieszczadach do wyprawy z myślą, aby wykorzystać
nowatorski sposób przemieszczania się w lodowych terenach Spitsbergenu. Dzięki nartom i
skrzydłu SARI, podobnemu jak paralotnia, można wykorzystać siłę wiatru do ciągnięcia
narciarza i ekwipunku.
Spitsbergen to wyspa będąca częścią norweskiego archipelagu Svalbard. Słynie z zimnego
klimatu, dzikiej i fascynującej natury. To miejsce, gdzie ekstremalne warunki stawiają przed
podróżnikami wiele trudnych wyzwań, które dla Piotra Śliwińskiego stały się motywacją
jego wyprawy. Zagrożeniami w takich rejonach są lawiny, szczeliny i odmrożenia, ale z tym
Piotr miał już doświadczenie z wcześniejszych wypraw wysokogórskich. W trakcie tej
ekspedycji dość ryzykowane byłoby spotkanie z niedźwiedziem polarnym, gdyż te potrafią
być agresywne i atakować ludzi.
Podróżnik na taką okoliczność był dobrze przygotowany i
zgodnie przepisami i wymogami Gubernatora wyspy zabrał ze sobą kilka urządzeń
odstraszających wywołujących hałas, dwie rakietnice oraz na wypadek ataku zagrażającemu
życiu - karabin Mauser kaliber 30-06. Z racji długotrwałego samotnego przemierzania
Arktyki przez Piotra, niemożliwe było wystawienie wart, które miały na celu pilnowania
bezpieczeństwa obozu przed niedźwiedziem. Jedynym sposobem było codziennie
budowanie w odległości około 10-ciu metrów od namiotu specjalnych zasieków z drutu, do
którego podłączone były ładunki wybuchowe. Ich celem było odstraszyć niedźwiedzie i
jednocześnie obudzić Piotra, aby dać mu niezbędny czas do przygotowania się i obrony
przed atakiem. Temperatury dochodziły do minus 20 stopni, a przy silnym wietrze
temperatura odczuwalna spadała nawet do minus 30 stopni. Podróżnik przemierzał
kilkanaście kilometrów na dobę. W końcowej fazie założył 2 bazy, w jednej pozostawił jedne
sanie w depozycie na powrót, a w drugiej założył obóz, którego przeprowadził atak
szczytowy. W drodze powrotnej schodząc z lodowców przeszedł przez zamarznięty fiord
Billefjord i dotarł do starej opuszczonej rosyjskiej osady górniczej Pyramiden. Norweski
statek przebił się przez kilometr lodu, żeby odebrać podróżnika z krawędzi kry lodowej
oddalonej o 7 km od Pyramiden. Ze statku firmy Henningsen Piotr przesiadł się na polski
jacht „JoinUs” ze Świnoujścia i dopłynął do fiordu Ymerbukta. W dniu 31 maja powrócił do
portu w Longyearbyen, kończąc bezpiecznie i szczęśliwie miesięczną wyprawę po Arktyce.
Piotr Śliwiński jest absolwentem Politechniki Krakowskiej. Znany jest ze swoich
niebanalnych pasji. Na co dzień mieszka w jurtach mongolskich, które buduje w różnych
miejscach Polski, a ostatnią nawet na Spitsbergenie. Od 2007 roku odbył 12 wypraw
dookoła świat różnymi środkami transportu i różnymi trasami. Zdobył 8 szczytów Korony
Ziemi na 6 kontynentach, w tym Mount Everest. Więcej informacji na prywatnej stronie:
www.p82.pl, fotorelacja na Facebooku: piotrsliwinski82 , filmy na YouTube: p82pl.